czwartek, 11 lutego 2016

Od Melody do Ravisha i Rosalie

Podeszłam do szafy wyciągając z niej czerwoną, obcisłą sukienkę oraz czarne szpilki, a do tego czarną ramoneskę.
Przebrałam się i wsiadłam do samochodu kierując do pobliskiego klubu.
Zaparkowałam na podjeździe i wysiadłam, a następnie podeszłam do ochroniarza, który wpuścił mnie do klubu bez kolejki.
Gdy przekroczyłam próg poczułam smród potu i dużej ilości alkoholu.
Podeszłam do baru i usiadłam na stołku zamawiając jedną czystą, którą od razu wypiłam.
Kątem oka zobaczyłam przystojnego bruneta. Kosmyk rudych włosów włożyłam za ucho i przesiadłam się na wolne miejsce obok niego.
- Jesteś sam ? - spytałam próbując przekrzyczeć głośną muzykę
- Tak - doszedł do mnie seksowny, męski głos bruneta.
- Jestem Mel.
- Ra... - zawahał się - Rav.
Zaśmiałam się pod nosem i położyłam mu rękę na udzie patrząc uwodzicielsko w jego oczy i coraz bardziej przybliżając.
- Więc Rav, co powiesz na wymazanie wspomni i zapomnienie o kłopotach na całą godzinę ? - mruknęłam mu do ucha delikatnie je podgryzając.
Mężczyzna odwrócił wzrok wyraźnie gryząc się z myślami, więc aby mu to ułatwić przełożyłam dłoń na jego kroczu delikatnie ją ściskając. Rav wstrzymał oddech przenosząc na mnie wzrok. Jego tęczówki były kompletnie czarne. Uniosłam brew siadając na nim i zarzucając mu ręce na kark całując go namiętnie. Nieznajomy podniósł mnie i zaczęliśmy kierować się do wolnego pokoju.
Zakluczyłam drzwi, a po chwili zostałam rzucona na materac. Nie minął moment, a nasze ubrania leżały w kącie pokoju. Rav wszedł we mnie bez uprzedzenia, a ja wydałam z siebie rozkoszne westchnienie.
Przyssałam się do niego, gdy doszliśmy w tym samym momencie.
Naglę drzwi się otworzyły i stanęła w nich jakaś kobieta oraz dwóch innych mężczyzn
- Jak możesz ? - wyszeptała patrząc się nienawistnie na Rav'a i wybiegła, a za nią jeden z facetów.
Okryłam się kołdrą patrząc na mężczyznę.
- Kim ona jest ? - zdołałam wydusić z siebie
- Moją żoną - wysapał opuszczając pomieszczenie.
Naglę mój brzuch zaczął niemiłosiernie boleć, przez co wydałam z siebie przeraźliwy krzyk.
Kątem oka widziałam, że jedyny pozostały mężczyzna się waha, jednak podniósł mnie niosące  nieznanym mi kierunku.
Zamknęłam oczy mdlejąc.
***
Obudziłam się w kompletnie białym pomieszczeniu.
Fantastycznie. Szpital.
Do pomieszczenia wszedł lekarz i stanął obok mojego łóżka.
- Imię ?
- Mel McCloud - powiedziałam
- Rasa ?
- Sukkub.
- To wszystko wyjaśnia - westchnął zapisując coś w papierach
- Co wyjaśnia ? - spytałam podnosząc się
- Jest pani w ciąży, pani McCloud - oznajmił - Sukkub'y zachodzą w nią dziesięć razy szybciej niż inne rasy  - wyjaśnił
Ale ja zawsze używam zabezpieczenia.
- Kurwa - warknęłam pod nosem przypominając sobie coś
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
Tej nocy nie użyliśmy. To dziecko Rav'a.
***
Kiedy mnie wypisali wróciłam do domu i rzuciłam się na łóżko próbując zapomnieć o tym wszystkim, jednak usłyszałam pukanie do drzwi.
Zwlokłam się z łóżka i skierowałam sie do drzwi, a gdy je uchyliłam zobaczyłam Rav'a.
- Nie szukaj mnie. Nie dzwoń do mnie. Nie odwiedzaj mnie. Przez ciebie zniszcyłem swoje małżeństwo - powiedział chcąc wyrazić złość, jednak ciś mu to nie wychodziło
- Niestety nie ma takiej opcji - odparłam poirytowana jego zachowaniem
- Czemu ? - warkął
Położyłam dłoń na brzuchu uśmiechając się delikatnie.
- Bo będziemy mieli dziecko. 
- Nie. Nie jest to możliwe !
- Dla Sukkub'a tak ! - rzekłam 
- Nie, nie, nie, nie - szepnął pod nosem
- Uspokuj się, Kochanie.
- Nie mów tak do mnie ! - ryknął rozwścieczony
- Okej. Te dzieci będą potrzebowały ojca. Znajdę cie Rav i jeśli zejdziesz się z tą twoją lalunią to zniszczę wasze małżeń stek jeszcze raz ! - syknęłan i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem

< Ravish ? Rosalie ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz