sobota, 14 listopada 2015

Od Nicolasa do Luizy

Następnego dnia po odprowadzeniu Luizy obudziłem się dość wcześnie, więc postanowiłem osobiście zrobić zwiady na terenach watahy.
Wyszedłem z domu i przemieniłem się w wilka, a następnie zacząłem biec w kierunku lasu, jedak naglę przede mną pojawił się Arthur.
- Coś się stało ? - spytałem go w myślach i dopiero teraz przypomniałem sobie o spotkaniu z Luizą
Ponownie przemieniłem się w człowieka i spojrzałem na zegarek widniejący na moim nadgarstku. 9:30. Jeszcze pół godziny. 
Mój zastępca ponowił mój ruch i stał teraz przede mną przeraźliwie dysząc.
- Luiza... została porwana - wysapał, a mnie stanęło serce
- Jak to porwana ?! - wydukałem
- To przeciwny klan. Chcą się zemścić za to, że Dash zabił ich następce.
- Kurwa - mruknąłem pod nosem - Chyba nie chcą jej zabić ?!
- Nie. Napiją się z nią herbatki. A jak to sobie inaczej wyobrażasz ?! - wrzasnął
- Wiesz gdzie oni są ? - spytałem
- Sara namierzyła ich siedzibę - oznajmił
- Ok. Prowadź

Podróż trwałą długo. Kilka godzin szaleńczego biegu, choć ja i tak ciągle musiałem zwalniać, aby Arthur mnie dogonił.
Kiedy stanęliśmy pod wielkim domem myślałem że go uduszę.
- Nasi wrogowie osiedlili się w domku na wsi ?! - krzyknąłem
- Owszem, ale przetrzymują ją w piwnicy. Nie drzyj się bo jeszcze usłyszą - syknął i uchylił frontowe drzwi.
- Odsuń się bo zaraz tu umrę z nudów - szepnąłem w jego stronę i zmieniłem się w cień, a następnie bez problemu znalazłem zejście do piwnicy. Kiedy znalazłem się na dole poczułem zapach pleśni i stęchlizny. Boże jak można żyć w takim miejscu ???
Spróbowałem wyczuć jakąś magię od dziewczyny, jednak wszystko tutaj blokowało moją magię. potrafię wpływać tylko na siebie.
Wyczuliłem węch i słuch, a następnie czekałem. Po kilku minutach odnalazłem właściwe drzwi. Uchyliłem je i ujrzałem Luizę przywiązaną do krzesła.
- Luiza ? - szepnąłem
- Kto to ? - usłyszałem słaby głos dziewczyny
Bez zastanowienia przekroczyłem prób, wziąłem nóż i rozciąłem liny.
- Nicolas ?
- Możliwe - zaśmiałem się i wróciłem do pierwotnej postaci, a następnie przytuliłem dziewczynę. - Zabierajmy się stąd.
Rozejrzałem się po korytarzu. Pusto. Wbiegliśmy po schodach i szybko opuściliśmy to okropne miejsce.
- Jak się czujesz ? - spytałem gdy byliśmy już wystarczająco daleko
- Nie najlepiej - oznajmiła, a ja ze złośliwym uśmieszkiem podniosłem ją. Wierciła się domagając się położenia na ziemi, jednak ja bylem nieustępliwy.
- Idiota - powiedziała przestając wariować

< Luizo ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz