poniedziałek, 14 grudnia 2015

Od Alex'a do Rosalie

Nie wiedziałem co mam robić. Kocham tą dziewczynę i nie potrafię bez niej normalnie funkcjonować. Jest dla mnie jak tlen, nie widząc jej umieram.
Wróciłem do królestwa i ponownie spotkałem się z radą. Już jutro mam stać się królem swojego państwa. Aristanae ma stać się moją... Żoną za cztery tygodnie. Przełożono datę ślubu, aby dać mi czas. W dupę mogą sobie wsadzić ten czas. Nie chce wyjść ani za nią, ani za żadną inną kobietę prócz mojej Rosalie. Tak właśnie - mojej. Ma w sobie nasze Dzieci. 
Moja matka, która do tej pory obejmowała stanowisko władcy nie mogła już zostępować mego ojca, więc właśnie dlatego muszę stać się królem już jutro.
Omówiłem z doradcami naszą obecną sytuację. To odemnie już jutro, po koronacji będzie zależeć kiedy zaatakujemy Królestwo Feniksa. A raczej - czy zaatakujemy. Nie śni mi się nawet wydać takiego rozkazu. 
- Dobrze, więc dziękujemy Wasza Wysokość za poświęcony nam czas. Prosimy zjawić się tu jutro tuż po koronacji. - rzekł mój prywatny doradca
- Oczywiście. - odparłem i już zniknąłem za drzwiami swojej komnaty. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy, kiedy naglę poczułem zimny powiew wiatru. Momentalnie otworzyłem oczy i ujrzałem śnieżnobiałą kartkę, zgiętą na pół, leżącą tuż obok mnie. Niewiele myśląc rozchyliłem kartkę i ujrzałem list. List od Rosalii.
Nie mogłem w to uwierzyć. Chciałem teraz przy niej być.
Postanowiłem wybrać się na przejażdżkę. Wziąłem Draka, mojego Mrocznego Konia i ruszyłem galopem przed siebie. Naglę usłyszałem znajomy głos, głos mojego istnienia, mojej twórczości, mojego skarbu. Rosalie.
- Czego odemnie chcecie ? - spytała.
Stanąłem schowany w krzakach i przypatrywałem się 15 zakaptużonym mężczyzną ze sztyletami w rękach.
Nie dosłyszałem odpowiedzi ich przywódcy, jednak wiedziałem co chce zrobić. Uniósł nóż, a ja szybko zsiadłym z konia i w mgnieniu oka zmieniłem się w wielkiego, Mrocznego wilka. Odepchnąłem wszystkich mężczyzn jednym ruchem łapy i natychmiast osłoniłby swoim ciałem Rose. Widziałem, w jej oczach strach. Starała się go zamaskować i zapewne nikt by go nie dostrzegł, ale ja znałem ją za bardzo, aby dać się oszukać. Spojrzałem się głęboko w jej oczy, a jej wzrok natychmiastowo stał się spokojny i pełen ulgi.
Warknąłem w stronę mężczyzn.
- Co do ? - powiedział jeden, ale nie dokończył, gdyż oberwał jednym z moich przeraźliwie ostrych pazurów.
Już po chwili wszycy się ulotnili.
Ponownie zmieniłem się w człowieka. Podszedłem do Rose i pogłaskałem ją po policzku. Zmieniła się. Nie tylko z wyglądu, ale również z charakteru. Stała się silniejsza, bardziej odważna, inna...
- Uważaj na siebie, Rosalie - szepnąłem i złożyłem na jej ustach pełen smutku pocałunek.
- Twoje królestwo zaatakuje moje - mruknęła nie przerywając pocałunku
- Jeśli któryś z nich choćby spróbuje odrazu wylądują na drugim świecie, Śłonce - zapewniłem ją i odwróciłem się. Zobaczyłem na ziemi coś błyszczącego. Podbiosłen to i ujrzałem brożkę. Taką jaką noszą żołnierze.
- Którego to klanu ? - spytała Rose zaglądając mi przez ramie
- Chyba tego klanu od metalu. Wiesz, ci co potrafią jebnąć w ciebie jakąś mazią i zamieniasz się w metal. - wzruszyłem ramionami, a Rose tylko melodyjnie się zaśmiała
Odwróciłem się w jej stronę i pocałowałem namiętnie.
- Nie zostawię cie, nigdy - szepnąłem w jej usta

< Rosalie ? >
* Mroczne zwierzęta stworzone sa z Cienia i są dużo potężniejsze od tych zwykłych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz