poniedziałek, 7 grudnia 2015

Od Crystal do Nathana

-Ma pan diagnozę?- zapytał Nathaniel słodko marszcząc brwi. To urocze, że się o mnie martwi. Przecież to pewnie nic wielkiego, a poza tym jestem kobieta silna (tak mi się wydaje) i dam sobie radę.
-Na szczęście, nie ale panna Crystal będzie musiała poleżeć tutaj minimum tydzień na obserwacji.- O booooooosz! Cały tydzień? N-nie, noe ma mowy! Jeżeli chodzi o szpiato ja grzecznie podziękuje. Mimo tego postanowiłam na profesjonalizm i odpowiedziałam iście profeszynal.
-Cały tydzień? Przecież to pewnie nic wielkiego. Nie trzeba. Dobrze się czuje.- odparłam siląc się na spokojny ton. Zdjęłam kroplówkę i zaczęłam wstawać, ale powstrzymały mnie duże ręce Nath'a. Chwycił mnie za ramiona i delikatnie przygwoździł do łóżka. Zapytacie się ,,Jak można delikatnie przygwoździć kogoś do łóżka?! To nie możliwe!" Ale tylko on potrafi zrobić to delikatnie, ale zdecydowanie.
-I ty przeciwko mnie?- wzięłam głęboki wdech i wbiłam w niego mordercze spojrzenie. On zignorował je jednak i nie zważając na to czy jest lekarz czy go... chwila, chwila gdzie on się podział?! . No, ale wracając.. Miłość mojego życia wpakowała mi się do łóżka z buciorami i zamknęła w mocnym uścisku. Nie wiem jakim cudem się tam mieściliśmy, ale udało się. Pocałował mnie w szyje i zaczął delikatnie ściągać mi koszulkę. Ale jak to przystało na pożądnego obywatela tego radioaktywnego świata oderwałam go odmnie. Spadł na ziemię otumaniony kołdrą. Zaśmiałam się głośno widząc małego biednego i uroczego Nathanielusia próbującego wygrzebać się spod płachty. Wow, nieźle się zawinął. Wykorzystując jego dezorientacje wzięłam moją torbę która stała na krześle i wyszłam z sali. On wkrótce i tak mnie znajdzie, a mnie nie chce się siedzieć w szpitalu. Ruszyłam do łazienki i zmyłam mocny makijaż nie chcąc rzucać się w oczy. Spięłam czarno białe włosy w luźnego koka i ruszyłam w stronę wyjścia. Zdziwiło mnie, że nikt nie sprawdzał jak się nazywam i czy przypadkiem nie jestem ich pacjentem, ale wali mnie to. Lepiej dla mnie. Weszłam na parking i postanowiłam użyć moich skrzydeł. Lecz w którą stronę mam lecieć? I czy w ogóle dolecę? Może źle zrobiłam uciekając z szpitala. Przecież, to co się stało kiedy miałam 12 lat to już przeszłość? Ten lekarz już zniknął z mojego życia, ale trauma została. Nagle usłyszałam krzyki mojego.. kochanka? Bo przecież jeszcze nie zapytał mnie o chodzenie, a ja nie naciskam. Więc tak, można go nazwać kochankiem. No, ale konkretnie usłyszałam jak mnie nawołuje. No super! Będzie chciał mnie zabrać do tego zalążku szatana. Przestraszyłam się i uciekłam w najbliższe krzaki. Mężczyzna zatrzymał się obok mojego ,,kampsajdu". Był tyłem do mnie, ale nagle nieoczekiwanie obrócił się w moją stronę jakby dostał oświecenia i spojrzał mi prosto w oczy. Przestraszyłam się, bo jego oczy.. Były całkowicie czarne. (I TAK POWSTAŁ POPEK XD Dziękuje dobranoc xd).
-Co ty robisz? Powinnaś odpoczywać!!- wrzasnął na mnie i zaczął niebezpiecznie szybko się zbliżać. Jego oczy jednak tochę zaczęły się zjaśnić.
-Y-y obecnie to kucam, oddycham, patrzei mrugam.- zająkałam się.Był mega wkurzony..

<Nath? Wkurzyłeś się bo...? Ps. Sorcia, że mnie nie było, ale zepsuł mi się komputer, a obecnie pisze na komórce  :(>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz