Szłam powoli przez las. Nie cierpię uciekać przed własnymi problemami,
ale co poradzę, że stchórzyłam jak jakiś cienias. Po prostu.. Nie pasuje
tu. Wszyscy w tym zakichanym ośrodku są dla mnie mili i w ogóle, ale..
Nie pasuję tutaj. Widziałam dziwnych ludzi którzy zamieniali się w
zwierzęta, jakichś dziwnych facetów z rogami i jeszcze gdybym ja coś
niezwykłego potrafiła to okey, ale ja tylko umiem komuś przypieprzyć jak
mnie wkurza. Dziwnie się czuję idąc teraz przed siebie całkowicie nie
wiedząc gdzie jestem i taszczyć na plecach torbę w której mam
najpotrzebniejsze rzeczy. Westchnęłam przeciągle i usiadłam na powalonym
pieniu jakiegoś starego drzewa. Muszę trochę odpocząć. Wzięłam w rękę
patyk i zaczęłam rysować nim po mokrej ziemi. to co po prostu przyszło
mi namyśl. Po jakiś 5 minutach usłyszałam głośny skowyt jakiegoś
psowatego. Od razu zerwałam się z mojego prowizorycznego krzesełka i
pobiegłam ile sił w nogach. Szybko zerknęłam przez ramię i niestety
jakiś zmutowany pies wielkości ternówy deptał mi po piętach. CZY TYLKO
JA MAM TAKIE PRZYPADKI?! W porę spostrzegłam, że bydle chce na mnie
skoczyć i szybko zrobiłam unik. Z moich ust wydarł się pisk. Szybko
chwyciłam najbliższą gałąź i z całej siły walnęłam go w pysk. Drewno
złamało się pozostawiając mnie bezbronną. Mój oddech zaczął przyspieszać
gdy zdałam sobie sprawę, że tylko rozwścieczyłam bestie. Usłyszałam
bicie własnego serca. Przed oczami pojawiły się mroczki gdy ten
zmutowany wilk zbliżał się do mnie. No to koniec.. Zanim zdążył do mnie
dojść stres pochłonął mnie w całości i straciłam przytomność,
<Ktoś wybawi biedną, bezbronną dziewczynę ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz