środa, 30 grudnia 2015

Od Loki

Szłam powoli przez las. Nie cierpię uciekać przed własnymi problemami, ale co poradzę, że stchórzyłam jak jakiś cienias. Po prostu.. Nie pasuje tu. Wszyscy w tym zakichanym ośrodku są dla mnie mili i w ogóle, ale.. Nie pasuję tutaj. Widziałam dziwnych ludzi którzy zamieniali się w zwierzęta, jakichś dziwnych facetów z rogami i jeszcze gdybym ja coś niezwykłego potrafiła to okey, ale ja tylko umiem komuś przypieprzyć jak mnie wkurza. Dziwnie się czuję idąc teraz przed siebie całkowicie nie wiedząc gdzie jestem i taszczyć na plecach torbę w której mam najpotrzebniejsze rzeczy. Westchnęłam przeciągle i usiadłam na powalonym pieniu jakiegoś starego drzewa. Muszę trochę odpocząć. Wzięłam w rękę patyk i zaczęłam rysować nim po mokrej ziemi. to co po prostu przyszło mi namyśl. Po jakiś 5 minutach usłyszałam głośny skowyt jakiegoś psowatego. Od razu zerwałam się z mojego prowizorycznego krzesełka i pobiegłam ile sił w nogach. Szybko zerknęłam przez ramię i niestety jakiś zmutowany pies wielkości ternówy deptał mi po piętach. CZY TYLKO JA MAM TAKIE PRZYPADKI?! W porę spostrzegłam, że bydle chce na mnie skoczyć i szybko zrobiłam unik. Z moich ust wydarł się pisk. Szybko chwyciłam najbliższą gałąź i z całej siły walnęłam go w pysk. Drewno złamało się pozostawiając mnie bezbronną. Mój oddech zaczął przyspieszać gdy zdałam sobie sprawę, że tylko rozwścieczyłam bestie. Usłyszałam bicie własnego serca. Przed oczami pojawiły się mroczki gdy ten zmutowany wilk zbliżał się do mnie. No to koniec.. Zanim zdążył do mnie dojść stres pochłonął mnie w całości i straciłam przytomność,

<Ktoś wybawi biedną, bezbronną dziewczynę ?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz