poniedziałek, 28 grudnia 2015

Od Victorii do Davos'a i Albafica

No i weź się tu z takim dogadaj... Ekhhh...
Wzięłam telefon, włożyłam słuchawki do uszu i poszłam pobiegać.
Naglę na kogoś wpadłam.
- Uważaj ! - mruknęłam pod nosem
- Co powiedziałaś, Słoneczko ? - usłyszałam nad sobą męski głos. Momentalnie podniosłam głowę. Facet był wysoki i na pewno nie nazwałabym go przystojnym, a raczej obleśnym.
- Nic ważnego - warknęłam. Chciałam odejść, ale facet szarpnął mój nadgarstek nie pozwalając mi na to.
- Rodzice nie nauczyli cię szacunku do starszych. - wycedził. Był niebezpiecznie blisko
- Rodzice nauczyli mnie, że na szacunek trzeba zasłużyć. A damski bokser na pewno na niego nie zasługuje. - powiedziałam zimną próbując się wyrwać, jednak mi się nie udało.
- tak szybko odchodzisz ? A gdzież twoja kultura. Zostań ze... - nie dokończył, bo został brutalnie odepchnięty do tyłu przez Tajemniczego Wędrowca.
Zakryłam usta dłonią i odwróciłam wzrok.
- Odejdź ! - krzyknął mój wybawca w stronę uciekającego mężczyzny
Naglę obraz przed oczami mi się rozmazał. Kurwa. Płaczę.
- Wszystko dobrze ? - usłyszałam tuż obok siebie delikatny męski głos
- Ja... - zająknęłam się i przeniosłam wzrok na chłopaka. Był wysoki i miał niezwykłe włosy w odcieniu jasnego błękitu.
Po moich policzkach spływały niekontrolowane łzy. Ten chłopak jako pierwszy widział, że płaczę. nawet moi rodzice tego nie widzieli. Zawsze to ja byłam tą twardą córką,na której każdy mógł polegać.
Co się zmieniło ?
Potrzebowałam jednej rzeczy, aby wybuchnąć. Jestem jak wulkan. Nie do okiełznania...
- Nazywam się Albafica. - przedstawił się kładąc mi rękę na ramieniu
- Victoria - wyszeptałam, gdy udało mi się złapać oddech - Nazywam się Victoria Miller - usiadłam pod drzewem chowając twarz w dłoniach. Albafic usiadł tuż obok mnie czujnie mi się przyglądając.

< Albafic ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz