środa, 26 sierpnia 2015

Od Ashito do Natsu

Siedziałem razem z żoną na ganku i patrzyliśmy jak Harry bawi się z Demonem.
- Zadzwonię ponownie do Nastu i zapytam się co u niego - powiedziałem i poszedłem po telefon. Po wybraniu numeru bardzo długo czekałem. Nikt nie odbierał...
Zaniepokoiło mnie to, więc postanowiłem sprawić mu wizytę.
- Jadę do Natsu - oznajmiłem Eirze. - Nie będzie mnie przez jakieś dwa dni - po tych słowach wsiadłem na Toruka i odleciałem w kierunku Góry Skaich.
Moja podróż trwała bardzo długo, ale w końcu dotarłem do jego chatki.
Kiedy tak wszedłem nikogo nie zastałem.
Naglę nadleciał Igneel, jeden ze smoków Natsu.
- Natsu został porwany ! - powiedział
Przestraszyłem się, dosiadłem Toruka Makto i kierowałem się za smokiem na północ. Lecieliśmy kilka dni, często robiąc sobie przerwy, bo smoki szybko się męczą.
Podczas tych postoi smok opowiadał mi o tym jak to wyglądało.
- Naglę nadleciał wielki smok - mówił - Pochwycił Natsu i poleciała nim w tamtym kierunków - mówiąc to pokazał na północ jednym ze swoich szponów
- Wiesz kim był ten smok ? - zapytałem
- Niestety nie, goniłem za nimi jednak ja szybko się męczę i musiałem zrobić sobie postój, kiedy tamten, nawet się nie zmęczył. Zawróciłem więc i na szczęście natrafiłem na ciebie. - rzekł tak, jakby wygrał w lotto - Dlaczego tam poszedłeś ?
- Dzwoniłem do Natsu, ale nie odbierał. Zaniepokoiło mnie to, więc przyleciałem - odparłem
- Musimy lecieć - zakomunikował nas Toruk
- Ma racie - stwierdził Igneel
Wyruszyliśmy w dalszą podróż.  Po sześciu godzinach odnaleźliśmy pałac kogoś tam i miejsce w którym był mój przyjaciel. Zszedłem z Toruka i kazałem mu się zamaskować razem z Igneel'em, a sam wszedłem do pałacu. Zrobiłem się niewidzialny i zszedłem do podziemi.
Z różnych cel dobiegały do mnie odgłosy cierpień i bólu, ale rozpoznałem, tylko jeden.
Wszedłem do celi i zobaczyłem faceta biczującego Natsu, aż do kości. To był okropny widok. Poraziłem go prądem i obezwładniłem. Zdjąłem z siebie czar i podszedłem do Natsu.
- Co teraz ? - mruknąłem bardziej do siebie, niż do niego, ale i tak mi odpowiedział
- Musisz znaleźć klucz...
Przeszukałem napastnika, na próżno, nie odnalazłem klucza.
- Sprawdź u dowódcy - szepnął
Wybiegłem na korytarz i znowu zrobiłem się niewidzialny. Dowódca był w swoim gabinecie. Nie trudno było to odkryć, bo na swoich drzwiach miał wyryty nożem napis ,, DOWÓDCA ''. Co za ironia... Wszedłem do środka i po cichu poszperałem w szufladach,
- Jest ! - powiedziałem kiedy w końcu znalazłem odpowiedni
Naglę usłyszałem ogłuszający jęk, jęk tak dobrze mi znany, że przeszył całe moje serce, od początku do końca...
- Eira ! - szepnąłem, wkładając sobie klucz do kieszeni i wybiegając z pokoju.
Pobiegłem za źródłem dźwięku. Znalazłem, ją wpółprzytomną, leżącą na ziemi, całą w krwi. Usiadłem koło niej i spróbowałem uleczyć najdrobniejsze z ran. Udało mi się, choć krew dalej leciała. Naglę do pokoju weszli strażnicy. Zabiłem ich bez jakiegokolwiek mrugnięcia. Wziąłem Eirę na ręce, bo nie była ona przykuta, i pobiegłem do Natsu.
Położyłem Eirę na ziemi i otworzyłem kajdanki. Przywołałem Igneel'a, a on wziął Natsu. Następnie przywołałem toruka, a on razem ze smokiem mojego przyjaciela polecieliśmy do jego domu.
Uleczyłem najmniejsze rany Natsu, a potem orzeszedłem do tych większych...
< Natsu ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz