-AAAAAA!!!- krzyczałam zwijając się z bólu. Dotknęłam plecy z których
tryskała krew. Miałam wrażenie jakby wszystko rozsadzało mnie od środka.
Próbowałam się podnieść, ale nie miałam na to siły. Jak marionetka,
słaba kukiełka która jest poruszana przez żyłki losu. Straciłam
przytomność. Gdy otworzyłam oczy, widziałam tylko ciemność.
-C-czy ja umarłam?- zająkałam się. Usłyszałam jak mój głos odbija się od
niewidzialnych ścian, po czym do mnie wraca. Byłam cała upaprana krwią,
a na moich placach były duże smolisto czarne skrzydła. Zdumiona
chciałam je dotknąć, ale poczułam gigantyczny przypływ energii. Zaczęłam
się zwijać z bólu. PONOWNIE. Gdy ból ustał obudziłam się w łóżku. Lecz
niestety nie w moim. ,,Czy to był sen?"- próbowałam powiedzieć, lecz z
moich ust nie wydobyło się żadne słowo oprócz zachrypłego jęknięcia.
Podniosłam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Szłam przez długi korytarz i
wyszłam na świeże powietrze.
-Co to za miejsce?- szepnęłam do siebie oglądając otoczenie.
-Nowa?- zapytał ktoś za mną. Obróciłam się w stronę głosu.
<Ktoś? Przepraszam, że takie krótkie, ale nie bardzo mam wene>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz