czwartek, 15 października 2015

Od Clarissy do Caleriana

Zupełnie mnie zatkało po tych słowach. Nie miał dziewczyny ? Przecież takiego faceta jak on chciałaby każda... Jest opiekuńczy, uroczy i do tego przystojny. Szybko wybiłam sobie z głowy myśl o naszym związku.
Chłopak odprowadził mnie do domu, a potem poszedł się przejść.
Wyszłam na taras i usiadłam na białym leżaku, z którego widać było piękne jezioro otoczone drzewami. Widok zapierał dech w piersiach.
Wstałam i skierowałam się w stronę jeziorka. Usiadłam nad wodą i spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądałam... inaczej.
Znaczy jasne, takie same włosy, usta, oczy, jednak coś we mnie się zmieniło i dopiero po chwili ujrzałam, ze się uśmiecham, tak, uśmiecham ! Nie robiłam tego od kiedy zmarła moja matka.
Podniosłam się, a kiedy spojrzałam się do tyłu ujrzałam mężczyznę. Nie do końca go rozpoznawałam, kiedy naglę coś sobie uświadomiłam.
To był mój ojciec.
- Więc tu schowała się moja mała uciekinierka - wycedził łapiąc moje nadgarstki - Teraz już nie będzie tak łatwo - warknął i zaczął napierać na moje wargi swoimi. Próbowałam go odepchnąć, jednak był cholernie silny.
Naglę ktoś odepchnął mężczyznę i rzucił nim o konar drzewa.
Bezwładnie opadłam na ziemię, a po chwili poczułam silne ramiona na swoich.
- Wszystko będzie dobrze - do moich uszu dotarł dobrze znany mi głos...
Calerian

< Calerian ? Cóż za dramatyzm ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz