Obudził mnie cichy śpiew. Z resztą bardzo ładny śpiew, więc narzekać niestety nie mogłam, choć bardzo to lubiłam.
Spojrzałam się w dół i spotkałam spojrzenie zaciekawionego chłopaka.
- Hej - rzekł - Jestem Shay
- Hope - rzuciłam i zeszłam, a raczej spadłam z drzewa
Chłopak pomógł mi wtać.
- Dzięki - powiedziałam i posłałam mu półuśmiech
- Może się przejdziemy ? - spytał
- Ok - wzruszyłam ramionami i razem ruszyliśmy przed siebie.
Usiedliśmy na środku dużej polanki rozmawiając o wszystkim i równocześnie o niczym.
- Mogę cię narysować ? - spytał
Pokiwałam głową, a chłopak zaczął szkocować.
< Shay ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz