niedziela, 27 września 2015

Od Crystal do Nathan'a

Usiedliśmy na łące. 
-Jak się czujesz?- zapytał nieśmiało odsłaniając moją twarz z kurtyny włosów. Po moich policzkach spłynęły łzy. Czułam się bezsilna, jak małe dziecko. Płakałam jeszcze przez chwilę. Nath nadal siedział obok mnie. 
-Przepraszam, że cię uderzyłam.- odparłam po dłuższej chwili. Skinął głową na znak, ze rozumie.
-Przepraszam, zachowuje się teraz egoistycznie, przecież ty też pewnie straciłeś osoby ważne.-rzekłam wstając.
-Chyba bardziej osobę najważniejszą, moją żonę. Na szczęście odnalazłem syna i zakochałem się odnowa.- uśmiechnął się delikatnie. Prawie jęknęłam. Poczułam dziwne ukłucie zazdrości. Nigdy się nie zastanawiałam nad tym, że cokolwiek do niego czuje. A jednak zawrzało we mnie. Jakie szczęście, że byłam do niego odwrócona tyłem.
-To miałeś przynajmniej choć trochę szczęścia. Jak myślisz, czy oni, znaczy moja rodzina mogą nadal.. Żyć?- zapytałam głosem łamiącym się od emocji. 
-Niestety..
-A zaprowadzisz mnie przynajmniej tam gdzie był wybuch?
-To jest niebezpieczne, ale dobrze..
Po czym ruszyliśmy przed siebie. Dokładnie zapamiętywałam drogę na wypadek gdybym miała jeszcze raz tam pójść. Gdy dotarliśmy na miejsce wstrzymałam oddech. Wszystko, dosłownie WSZYSTKO było zniszczone. Po domu w którym się wychowałam została jedynie osmalona dziura. Wszędzie latał pył. Gdy wzięłam głęboki oddech niemal nie zakrztusiłam się. Nagle poczułam dłoń Nathaniela.
-Musimy stąd iść.-odparł z naciskiem. Zanim zdążyłam nawet zapytać czemu było już za późno. Obok mnie pojawiła się jakieś dziwne urządzenie. Nieświadoma zagrożenia podniosłam ją i nagle! Wystrzeliła. Jedyne co zobaczyłam to oślepiający czerwony błysk. Straciłam przytomność. Gdy ją odzyskałam gdzieś leżałam. Otworzyłam oczy chcąc sprawdzić gdzie, lecz nic nie widziałam. Jedynie przytłaczającą mnie ciemność. Może to tylko jakaś sztuczka umysłu?. Usłyszałam głos Natha i obróciłam się w jego strone.
-Nie ruszaj się...- przerwał napięcie. Próbował coś powiedzieć, ale wyraźnie mu się to nie udawało.
-Twoje oczy.. One są białe.- wykrztusił. Zaśmiałam się mimo bólu w klatce piersiowej.
-No wiesz białka są białe nie?
-Ale twoje tęczówki, także...

< Nathan ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz