sobota, 12 września 2015

Od Jaspera do Narishy

Patrzyłem jak odchodzi moja miłość... sens życia...
Dzięki temu wydarzeniu przypomniałem sobie pewien wiersz, który napisałem w podstawówce. Kiedy zakochałem się w jakiejś dziewczynie, byliśmy razem ,a ona mnie potem zupełnie olała.
recytowałem go na głos z zamkniętymi oczami :

,, Wiem
… o ty­lu rzeczach
więc te­raz posłuchaj
za­nim zniknę z pa­mięci
…ona ta­ka krucha…

Wiem…
o ko­bietach i Twoich prob­le­mach
o zgasłych emoc­jach, w które nie wierzę
o wczo­raj­szej no­cy, której już nie ma
i o tym, czy ktoś mówił nie szczerze

Wiem…
o krótkiej miłości i szyb­kich roz­sta­niach
o stra­conym cza­sie, by­ciu na zakręcie
o ginącej nadziei, no­cach niep­rzes­pa­nych
i o tym, że ktoś krad­nie czy­jeś ser­ce

Wiem…
o krzy­ku, pus­tce Twoich niemych snów
o ty­lu słowach mar­nie wyszep­ta­nych
o niemo­cy, za­war­tej w słowach dwóch
błędach po­pełnionych, chcianych i nie­chcianych

Wiem…
nic mówić już nie trze­ba
bo nas... nas już nie ma… ''

kiedy skończyłem wstałem i wdrapałem się na najbliższe drzewo. To było jak dostanie w twarz od najdroższej ci osoby. Kocham ją, i wiem, że ona mnie też, jednak nie potrafię jej tego udowodnić. Siedziałem na tym drzewie kilka dni bez ruchu.
W końcu postanowiłem zrobić coś pożytecznego, więc wziąłem kartkę i zacząłem coś pisać. tak właściwie, nawet nie patrzyłem się na papier, a kiedy na niego zerknąłem ujrzałem piękny wiersz, nawet nie wiem jak się tam pojawił :

,, Nikt do mnie nie pisze i nikt nie dzwo­ni.
Jak trud­no mi czuć się tak sa­mo jak Oni.

Ci bez miłości, osa­mot­nieni.
Jak trud­no jest mil­czeć w tej pus­tej przes­trze­ni?

Jak łat­wo jest krzyczeć,
lecz czy usłyszy?


Czy poczu­je miłość pośród tej ciszy?


Jak łat­wo roz­paczać.
Lecz cóż mi po łzach?

One nie wrócą mi tam­te­go dnia...

Choć plątam się w myślach i kłócę z ro­zumem,
wciąż dob­rze wiem, ze Cie pot­rze­buje.

Mam w so­bie miłość, nie tak jak Oni.
coś dzięki cze­mu nie jes­tem stra­cony.

Wiec biegnę przed siebie z płomy­kiem w oczach,
uśmie­chem na us­tach i słowem 

"Kocham" ! ''

Wtedy zrozumiałem. Muszę ją odnaleźć, nie ważne za jaką cenę.
Biegłem przed siebie, kiedy naglę ujrzałem sidła. Podszedłem do niej i dokładnie obejrzałem. Naglę zobaczyłem kawałek materiału... Kawałem bluzki Nari.
Zdałem się na węch, a on doprowadził mnie do ciemnej piwnicy. Naglę usłyszałem ciche, niemiarowe oddychanie... To samo, które usłyszałem kilka dni temu... Chciało mi się krzyczeć ! Narisha ! Wszedłem cicho do środka.
To co tam ujrzałem przerosło moje oczekiwania. Ujrzałem Nari bladą jak trup zamkniętą w klatce, a tuż obok niej stojącego faceta z noże.
Podbiegłem do niego, wyrwałem mu nóż i bez itości pociąłem mu nadgarstki. Krew sączyła się strumieniami, ale ja tylko odrzuciłem go na drugi koniec pokoju.
Podbiegłem do ukochanej, wziąłem ją na ręce i wybiegłem razem z nią na zewnątrz.
Położyłem ją przy drzewie
- Jasper ? - szepnęła
- Jestem tu - rzekłem - Nie opuszczę cię.
- Jas. Ja umre - wymamrotała
- Nie umrzesz. Nie pozwolę na to - mówiłem
- Za długo była  w ciemnym pomieszczeniu. Umrę - odparła - Ale przed tym chciałam ci coś jeszcze powiedzieć - nawet nie czekała na moją odpowiedź, po prostu kontynuowała - Kocham cię
Patrzyłem się na jej bladą skórę i szarawe oczy. Namiętnie ją pocałowałem, a ona odwzajemniła to .
- Ja ciebie też, wariatko, ja ciebie też - powiedziałem
Naglę ukochana przestała się ruszać.
- Nari - szepnąłem
Sprawdziłem puls. Umarła...
- Nari ! - krzyknąłem
Położyłem sobie n kolanach jej słowę i ciągle wypowiadałem jej imię.
- Przestań ! - usłyszałem potrójny głos jakiść kobiet za mną
Obróciłem głowę i ujrzałem Mojry. Boginie przeznaczenia.
- Co wy tu robicie ? - spytałem, a raczej wymamrotałem
- To nie może się tak skończyć - odparła ta po środku
We trzy podeszły do ukochanej. Skrzyżowały jej ręce na piersi i w złączone złote włożyły trzy złote nici.
- My ! Mojry ! - krzyknęły chórem - Wskrzeszamy tą oto nimfę i dajemy jej nieśmiertelność, tak aby ta miłość mogła trwać wiecznie ! - po tych słowach zniknęły, tak jak skrawki nici z rąk Narishy.
Patrzyłem osłupiały w miejsce, w którym zniknęły boginie.
- Jasper ? - usłyszałem najpiękniejszy głos na świecie...
- Nari ! - krzyknąłem i pocałowałem ją namiętnie
- Jestem mój wariacie. I nigdy cię już nie opuszczę - rzekła
- Mam nadzieje - zaśmiałem się

< Narisha ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz