Ksiądz zaczął mówić.
- Czy ty, Jasperze Miller, bierzesz sobie za żonę, Narisha Kir'erley I przysięgasz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską. I że nie opuścisz jej aż do śmierci ?
- Przyrzekam - powiedziałem patrząc się w szkliste oczy ukochanej
- Czy ty, Narisha Kir'erley bierzesz sobie za męża, Jaspera Millera i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską. I że nie opuścisz go aż do śmierci ?
- Tak - rzekła bez wachania
- Teraz powiedzcie te słowa razem - odrzekł ksiądz
- Ja Jasper Miller - rzekłem, a zaraz potem zrobiła to Nari
- Ja Narisha Kir'erley
- Przysięgam tobie.. - odparłem, co chwilę później zrobiła również ukochana
- Miłość, wierność i że wytrwam przy tobie w zdrowiu i w chorobie póki śmierć nas nie rozłączy - mówiliśmy równocześnie patrząc się sobie nawzajem w oczy
- Od teraz jesteście mężem i żoną. Możecie się pocałować - nam nie trzeba było dwa razy powtarzać. Przywarliśmy do siebie, a potem razem z gośćmi udaliśmy się na wesele.
* Następnego dnia *
Wybraliśmy się na spacer, kiedy naglę ukochana zaczęła doznawać silnego bólu brzucha. Wziąłem ją na ręcę i zaniosłem do szpitala. zostałem powiadomiony, że poród się zbliża.
Kilka godzin później zostałem poproszony do sali.
- Nari ? - spytałem klękając obok jej łóżka jak się czujesz
- Dobrze - odparła patrząc się na twarzyczki naszych dzieci.
- Dziewczynki możemy nazwać: Victoria, Nicole, Diana i Rachela, a chłopców: Stuart, Lucas, Mike i Davos.
- Pięknie - mówiąc to pocałowałem ją w czoło
< Nari ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz